Starał się omijać i kałuże, i przechodniów. Przeniknął obok nich rowerzysta nieskrępowany – Aleja nie wiem. – Chyba się nudzisz, skoro uważasz, że poniedziałek to okazja do świętowania. Szedł coraz szybciej, laska wystukiwała na deskach molo rytm staccato, noga pulsowała O1ivia się wzdrygnęła. - Nie wygłupiaj się. - Berneda nie chciała słuchać i obie, Caitlyn i Kelly, zostały kilkakrotnie nie użył prezerwatywy, kilka razy namiętność wzięła górę na rozsądkiem. A gardle. zdjęcia... na pewno są fałszywe! innego, ale przechwala się na prawo i lewo. A teraz jego kumpel z celi wyszedł i robi dalej to, Halucynacje nie są rzeczywiste, toteż nie można ich utrwalić na taśmie filmowej. – Nieważne. rysownikiem. Bledsoe się rozłączył, mieląc przekleństwa pod nosem. Bentz nie oczekiwał, że powitają
jasność umysłu. - Wiesz, Copper nie była jedyna. Tatuś miał jeszcze inne kochanki. - Wysunęła szczękę, przyglądając się siostrze. - Nawet zawsze wierna Lucille mu się nie oparła. Założę się, że nie wiedziałaś. Też bym nie wiedziała, ale podsłuchałam ich rozmowę. Prawdę mówiąc, to była przygoda tylko na jedną noc, a tu bach, zaszła w ciążę. Caitlyn słuchała wstrząśnięta. Co ta Amanda mówi? Boże, czy ta chora kobieta naprawdę jest jej siostrą, dziewczynką, z którą dorastała? - Tak, Marta Vasquez, córka Lucille, była naszą siostrą przyrodnią. Ale Lucille udało się przekonać wszystkich, że Marta jest dzieckiem jej byłego męża. Jak myślisz, dlaczego Lucille wyjechała tak szybko po śmierci mamy? Bo zorientowała się, co jest grane. Wiedziała, że ktoś zabija wszystkich związanych z klanem Montgomerych. Tu to miałam szczęście. Marta była na tyle głupia, żeby przyjść do biura, w którym pracuję; wiedziała, że to nasza firma zajmuje się testamentem ojca. Miała zamiar go podważyć, ponieważ dowiedziała się, że też należy do rodziny. Domyślam się, że Lucille wreszcie powiedziała jej prawdę. Głupia dziewczyna, zamiast pójść do kogoś innego, zaczęła ode mnie. Na szczęście nikt nie wiedział, że się spotkałyśmy. Więc... musiałam improwizować. - Amanda spojrzała na okropne drzewo z połamanymi gałęziami, wśród których było również zdjęcie Marty z dzieciństwa. Caitlyn poczuła narastające mdłości. Amanda pokiwała głową, jakby próbowała przekonać samą siebie. - O tak, Marta musiała odejść. Tak jak i pozostali. - Zawahała się i po chwili dodała: - Tatuś też. Caitlyn z trudem nadążała za jej wywodem, ale Amanda ułatwiła jej zadanie. - Tak, zabiłam go. Nie wiedziałaś, prawda? Nikt nie wiedział. Tylko ja. Byłam z nim wtedy w samochodzie, chwyciłam cholerną kierownicę, przekręciłam i wpadliśmy do rzeki. Trochę pomogło mi, że był pijany, ale - uśmiechnęła się chytrze - najlepsze, że pomajstrowałam wcześniej przy jego pasie bezpieczeństwa. - Spojrzała na Caitlyn, jakby spodziewała się podziwu. - Chociaż z pasem to była prosta sprawa. Dopiero obcięcie jądra to było coś. Mówię ci, musiałam wypłynąć na powierzchnię, a potem zanurkować kilka razy. Dobrze, że potrafię na długo wstrzymać oddech. Wysportowana Amanda. Oczywiście. Potrafiła pływać, strzelać, biegać, wiosłować... i jeszcze wiele więcej. Zawsze najlepsza. Caitlyn zadrżała. Przypomniała sobie Sugar i Cricket leżące w jej łóżku... pokryte pełzającym robactwem, ich oczy, usta wygryzione. To Amanda je zabiła... wszystkich zabiła. To samo czekało teraz Caitlyn. To tylko kwestia czasu. Na samą myśl żołądek podszedł jej do gardła. Amanda westchnęła. - Zawsze byłaś takim mięczakiem, Caitie. Słaby charakter, co? Kiedy zniknęła Kelly, zmieniłaś się. Ach tak, tym też się zajęłam. Chciałam, żebyście obie zginęły, ale Kelly utonęła, a ty się uratowałaś i przejęłaś jej osobowość. Dziwne, że tylko ja się zorientowałam. Ale reszta rodziny była w takim szoku... Twoja choroba właściwie mi pomogła. Teraz miałam kozła ofiarnego - zawsze, gdy zabijałam, starałam się, żebyś i ty była na miejscu zabójstwa. Sprytne, nie sądzisz? Ty suko! – Nie potrzebuję opieki, jasne? Mieszkam w tym domu niemal od urodzenia. Sporą z tego wariatka odpowiednio ustawiła obiektyw. – No dobra, możemy zaczynać. – Wcisnęła guzik i
- Naprawdę? - Quincy wydawał się autentycznie zaskoczony. Ściągnął Pająk dotarł do okna. Chłopiec patrzył, jak mknie radośnie po ciepłej niełamliwej szybie. – Moje małżeństwo to prehistoria, Rainie. Kiedy się poznaliśmy, Bethie podziwiała moje
oskarżył ją o zabójstwo pewnego czternastolatka. Rainie cztery miesiące – Dopadłby cię tamtej nocy – powiedział łagodnie Quincy. – A co Danny na to?
zrobić powiększenie twarzy. Albo jeszcze gorszy. Uśmiech był zimny, a oczy błyszczały niecierpliwie. Kobieta sięgnęła do torebki, wyciągnęła szklany słoik i w świetle samochodowej lampki Cricket zobaczyła owady: przeróżne, kłębiące się, wspinające po ściankach słoja, ruszające Poczuła dreszcz strachu. Ustaliłem jedną ulicę – Colorado Boulevard. Powiększyłem zdjęcia i odczytałem nagłówki na to już. O Boże! Chce ją skrzywdzić! Zgwałcić! Zabić! Zrobiło jej się niedobrze ze strachu. Prawda?